Metropolita częstochowski arcybiskup Wacław Depo ogłosił dziś rano, że zamierza wprowadzić obowiązkowe egzaminy na karty pływackie dla przyszłych członków wspólnoty chrześcijańskiej, którzy przygotowują się do przyjęcia sakramentu Chrztu Świętego.
– Mieliśmy w zeszłym roku co najmniej dwa przypadki utonięć oraz pięć podtopień podczas ceremonii chrztu – tłumaczy Depo – tego wszystkiego można było prosto uniknąć, gdyby tylko osoby chrzczone stosowały podstawowe techniki oddechowe, nieobce żadnemu pływakowi – dodaje.
Reakcje przedstawicieli Kościoła są mieszane.
– Z jednej strony skomplikuje to nieco i tak już dość złożoną biurokrację obrządku, z drugiej zaś na pewno zmierza w stronę poprawy bezpieczeństwa – mówi o. Radosław Knucha z parafii więcborskiej – naprawdę trudno powiedzieć, czy w łącznym rozrachunku wyjdziemy na swoje. Każdy powinien uczciwie przeprowadzić własny rachunek sumienia.
Udało nam się również dotrzeć do pragnącego zachować anonimowość Antoniego Trzypióra, organisty w kościele Przenajświętszej Marii Panny w Mleczanach k. Działdowa, który był świadkiem utopienia niemowlęcia podczas chrzcin. Zapytany o szczegóły Trzypiór najpierw próbował nabrać wody w usta, ale potem się rozkręcił. Okazuje się, że ksiądz, który prowadził obrządek, jest osobą wyjątkowo praktyczną.
– To wyjątkowo praktyczna osoba, ojciec Pafnucy, naprawdę – opowiada Trzypiór – Mówił, że gówniarz i tak był już ochrzczony, a w tym wieku grzechów ma się raczej niewiele, więc po prostu wysłał młodego na skróty. To współczesna forma kontroli liczebności populacji, która gwarantuje nie tylko solidne wyniki tu, na Ziemi, ale dodatkowo zapewnia, że do Królestwa Niebieskiego nie trafią jakieś szumowiny, które tuż przed śmiercią zdążyły się wyspowiadać.
Najwięcej obiekcji mają osoby po osiemdziesiątce, które zdecydowały się na chrzest tuż przed śmiercią.
– Egzamin był wyjątkowo trudny – opowiada dogorywająca już Helena C. (nazwisko do wiadomości redakcji) – zwłaszcza ten kawałek, kiedy trzeba zawrócić na pięćdziesiątym metrze. Za pierwszym razem zahaczyłam wenflonem o odpływ wody i musiałam powtarzać cały egzamin. Mi się udało, ale nie każdy ma taką kondycję.
Depo twierdzi, że osoby starsze powinny zdawać egzamin w basenie z wodą święconą, pod baczną opieką księdza-ratownika, dzięki czemu nawet jeżeli coś pójdzie nie tak i umrą podczas egzaminu, chrzest zostanie im zaliczony pośmiertnie i dusza trafi Gdzie Trzeba.
W kolejnych planach kuria gnieźnieńska ma obowiązkowe treningi z boksu tajskiego, w celu doskonalenia przyjmowania razów na drugi policzek, jak również (opcjonalnie) warsztaty jubilerskie, gdzie wierni przyjmowaliby nauki w zakresie płacenia srebrnikami jak również rozpoznawania optymalnego pierścienia do pocałunków.
Będziemy Was informować na bieżąco!