Rynek usług operatorskich GSM jest nasycony od ładnych kilku lat. Okazuje się jednak, że z kreatywnym podejściem można znaleźć niszę i tutaj. Z redaktorem Siupów Anzelmem Dziobatym rozmawia dziś Katarzyna Głowaczyńska-Buchert, CEO Ziemiafone, nowej gwiazdy na firmamencie operatorskim.
– Dzień dobry pani Katarzyno, bardzo się cieszę, że zgodziła się Pani udzielić wywiadu.
– Nie mów hop, Anzelmie, dopiero zaczynamy.
– Oczywiście, oczywiście. A więc – Ziemiafone. Skąd pomysł na nazwę?
– Nasi spece od marketingu uznali, że nazwa jednego z żywiołów będzie pobudzać wyobraźnię abonentów.
– Ale dlaczego akurat – Ziemia?
– To był ostatni żywioł jeszcze dostępny na rynku. Woda była już zajęta, a wie pan, nie można dwa razy wejść do tego samego basenu. Air-fony to żadna nowość, z kolei nazwa Fire-fone została niedawno opatentowana przez jednego z azjatyckich gigantów. Podobno ich nowe słuchawki mają być jeszcze bardziej wybuchowe od tych ostatnich.
– Rozumiem. Proszę mi powiedzieć jak właściwie zamierzacie Państwo zaistnieć na rynku operatorów GSM? O ile mi wiadomo konkurencja jest ostra, a marże szczątkowe. Ciężko będzie urwać kawałek tortu dla siebie.
– Wcale nie tak ciężko jak by się mogło wydawać. Grunt to dobra strategia długofalowa oraz – oczywiście – niskie ceny. W naszym przypadku od razu zaoferowaliśmy nowym abonentom dopłaty do słuchawek.
– Nie rozumiem, przecież inni operatorzy robią to już od dawna…
– Tak, inni operatorzy dopłacają do słuchawek przy podpisaniu umowy, ale wiążą potem abonenta niekorzystnym kontraktem na półtora do dwóch lat. My robimy na odwrót. Oferujemy telefony z najwyższej półki za darmo, do tego wszystkie usługi telefoniczne gratis. Na zachętę abonenci przechodzący do nas od konkurencji będą również otrzymywać w ramach abonamentu sto złotych miesięcznie, do wykorzystania na nasze usługi.
– Przyznam, że teraz już całkiem się pogubiłem. Będziecie Państwo płacić waszym abonentom za to, żeby byli waszymi abonentami?
– Nie do końca. Te środki są księgowane na koncie każdego z klientów, wyłącznie do wykorzystania na usługi Ziemiafone.
– Darmowe usługi?
– Tak, jak już powiedziałam, wszystkie nasze usługi są darmowe.
– Co więc dzieje się z tymi stu złotymi?
– No przecież mówię wyraźnie, są księgowane na koncie abonenta. Haczyk w tym, że środki niewykorzystane w ciągu sześciu miesięcy ulegają przedawnieniu, a klienta obciążamy karą umowną za ich niewykorzystanie. Z tym, że kary u nas są również opłacane w ramach abonamentu, więc wszyscy są zadowoleni.
– W takim razie jaki jest wasz model biznesowy?
– Nie rozumiem…
– No, w jaki sposób zarabiacie – jako operator – pieniądze?
– Jako operator – nie zarabiamy. Mamy natomiast podpisane wieloletnie umowy z głównymi dostawcami haszu, koki i LSD; wszystkie słuchawki zostają fabrycznie nasączone bezpiecznymi dla zdrowia dawkami tych substancji, dzięki czemu w ciągu kilku miesięcy od podpisania umowy abonent jest w zasadzie udupiony i uzależniony od kupowania kolejnych modeli naszych telefonów.
– I za te kolejne modele zapewne kasujecie odpowiednio…
– Nie, skąd taki niedorzeczny pomysł? Wszystkie telefony są u nas gratis. Ale wie pan, prędzej czy później niektórzy z naszych abonentów odejdą do konkurencji, a tam już sprawa nie wygląda tak różowo. Mając abonament w sieci konkurencji nie dość, że trzeba płacić co miesiąc, to jeszcze w dodatku pojawia się problem uzależnienia od narkotyków. Dlatego liczymy na to, że większość naszych byłych abonentów wróci prędzej czy później.
– Aha, i za podpisanie nowej umowy będziecie pobierać opłatę?
– Nie. Jak już wspominałam, wszystkie nasze usługi są darmowe.
– Nie wiem, co o tym myśleć…
– Niech pan nie myśli za dużo. A przy okazji, chce pan najnowszego Shen-Tzu-Mei? Siedemnaście teraherców na zegarku, osiem gigapikseli na ekranie i bateria na bazie jedwabiu.
– Przepraszam, je…dwabiu?
– Tak, to najnowszy krzyk mody Chińczyków. Ich telefony nigdy nie wytrzymywały zbyt długo na jednym ładowaniu, a jedwab jest jednak dużo lżejszy. Ale przede wszystkim dużo lepiej wygląda w reklamie niż jakiś tam kadm czy nikiel. Woli pan oglądać reklamy kadmu czy jedwabiu?
– Prawdę powiedziawszy…
– No właśnie! W takim razie załatwione, tylko jeszcze tu proszę podpisać.
– Ale…